Te pordzewiałe urządzenia to filtry, które miały zapewnić "całkowite bezpieczeństwo ekologiczne" spalarni. Zardzewiały, bo zostały zakupione, kiedy nie było nawet decyzji lokalizacyjnej. Było to w czasach kiedy dr Obłój-Mużaj na usługach miasta wypisywała do gazet, że "filtry na dioksyny to wymysł ekologów". Na szczęście, dzięki zdecydowanym protestom ekologów, miasto zdecydowało się na dokupienie nowocześniejszych filtrów.